Po co komu emocje?
Po co komu emocje?

Emocje jak wiadomo są ewolucyjnym następstwem programów, którymi kierowali się nasi przodkowie, by przeżyć. Strach na przykład pojawiający się w obliczu zagrożenia umożliwiał błyskawiczną decyzję pomiędzy “uciekaj albo walcz” i pozwalał w najlepszy możliwy sposób zadbać o swoje bezpieczeństwo i życie. Emocje są znacznie bardziej rozbudowanym mechanizmem, ale ciągle mają podobną funkcję i znaczenie: rozpoznają dla nas teren w konkretnej sytuacji. Informują o tym co się dla nas dzieje i motywują do najlepszego możliwego działania w danej chwili.
W przypadku strachu, informacja, którą otrzymujemy brzmi: “uwaga: gdzieś jest zagrożenie”. Świadomość, że się boję, daje wiele możliwości: sprawdzenia w czym tkwi zagrożenie? Czy niebezpieczeństwo jest realne czy tylko je sobie wyobrażam? Co w związku z tym faktem zrobię? Co zapewni mi bezpieczeństwo?
Tymczasem proces socjalizacji, któremu jesteśmy poddawani w domu, przedszkolu, szkole powoduje, że jesteśmy – delikatnie mówiąc – zachęcani do ukrywania naszych emocji, odcinania się od nich, nie zwracania na nie uwagi: “Nie bój się, to tylko zastrzyk. Nawet nie zauważysz”; “Dopóki się nie uspokoisz, nie wyjdziesz z pokoju”; “Przestań się ciągle mazać! Tylko tyle potrafisz”… W rezultacie, po wielu latach “treningu odczulania” tracimy z nimi świadomy kontakt. Oduczamy się czuć, nie rozpoznajemy pojawiających się emocji albo wstydzimy się ich, bo świat zewnętrzny ocenia je pod kątem korzyści społecznych i często mówi, że są niestosowne, nieadekwatne i niepotrzebne..
Dziś na szczęście powszechnie już wiadomo, że są ogromnie ważne i niezbędne do zdrowego funkcjonowania. Tylko ciągle nikt na co dzień nie uczy nas właściwego odczytywania treści, które niosą, uwrażliwiania na to, co tak naprawdę znaczą w konkretnych sytuacjach, co chcą nam powiedzieć i czemu to jest takie ważne. Nikt nie mówi, że nie trzeba się ich bać lub wstydzić, bo nawet te trudne, mają zawsze sens i jeśli je przyjmiemy, pozwolą zachować się uczciwie wobec siebie, innych i szybko przepłyną robiąc miejsce na kolejne przeżycia.
Złość, smutek, niechęć czy zazdrość są nieakceptowane społecznie lub akceptowane wybiórczo: tylko w konkretny sposób, tylko w konkretnej sytuacji, tylko przez konkretne osoby. Tymczasem są to emocje potrzebne i tak samo ważne jak radość, fascynacja czy duma… Są indywidualnie zawsze adekwatne, a zauważone w porę i właściwie odczytane umożliwiają zrozumienie swoich potrzeb i dokonanie właściwego wyboru. Są naszymi sprzymierzeńcami, a nie wrogami. Pozwalają zachować się uczciwie w relacji z drugim człowiekiem i dopiero blokowanie ich przez dłuższy czas sprawia, że mogą urosnąć do dużych rozmiarów i stać się niebezpieczne.
Proces psychoterapeutyczny / coachingowy polega między innymi na kontaktowaniu się z zaniedbanymi obszarami wewnątrz nas. Uczy rozpoznawania swoich emocji, przyjmowania ich, odczytywania ich znaczeń. Uczy szacunku do siebie, swojej historii, jest drogą po szacunek do drugiego człowieka i otaczającego świata. Pokazuje jak rozpoznawać emocje w codziennym zabieganiu i czemu warto to robić. Uświadamia wreszcie, gdzie emocje znajdują swoje odzwierciedlenie w ciele, bo emocja to też energia – bodziec do działania, który potrzebuje ujścia, a zatrzymany nie znika, tylko “idzie w ciało”, powodując fizyczny ból, dysfunkcje, a z czasem choroby…